wtorek, 25 sierpnia 2015

Przysłowiowy TAG!

  Witajcie!

   Przedstawiam Wam "Przysłowiowy TAG"! Zostałam do niego nominowana przez klaudiaw41 z bloga Książki, recenzje, czytelnicy oraz Victorię z Czytelnicze myśli, za co serdecznie dziękuję!

Bez dalszego przedłużania, zapraszam do czytania.



1. Apetyt rośnie w miarę jedzenia- czyli książka jednotomowa, której kontynuację chętnie bym przeczytała.


Chwilkę musiałam pomyśleć, ostatecznie wybrałam "Aż po horyzont" Morgan Matson. Włóczęga opisana przez autorkę, zdjęcia miejsc, które naprawdę odwiedziła i ciekawostki dotyczące stanów, które odwiedzali główni bohaterowie- to zdecydowanie książka godna kontynuacji. Tym bardziej, że zakończenie mnie trochę zawiodło. Muszę jeszcze dodać, że powieść przypominała trochę dziennik podróży, który zawiera playlisty, rysunki i tym podobne rzeczy. Całkiem jak prywatny notatnik. Było to bardzo sympatyczne i od razu przypadło mi do gustu :)

2. Co za dużo, to niezdrowo- czyli kontynuacja, która była gorsza od pierwszej części.


Od razu pomyślałam o "Ever" Alyson Noël. Pierwszą część przeczytałam i była całkiem niezła, więc zabrałam się do kolejnej... która okazała się niewypałem. Zrozumiałam pomysł na fabułę, był całkiem niezły i w pierwszym tomie nawet mi się podobał. Ale im dalej w las, tym więcej drzew... Ostatecznie stwierdziłam, że kolejne części są wręcz przekombinowane i dałam sobie spokój.

3. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki- czyli książka, którą mogę czytać wielokrotnie. 


Jeszcze mi się nie zdarzyło przeczytać książkę po raz kolejny "od deski do deski". Jednak bardzo lubię wracać do fragmentów romansu Johanny Lindsey "Dla siebie stworzeni". Tak, tak, czytam romansidła, a do niektórych nawet lubię wracać. Akurat książki Johanny Lindsey bardzo przypadły mi do gustu, dzięki mojej mamie, która jest jej fanką, więc jej powieści stały od dłuższego czasu na półkach w naszym domu. Były więc pierwszymi romansami po jakie sięgnęłam. Akurat "Dla siebie stworzeni" zachwyciła mnie relacją łączącą głównych bohaterów. Od nienawiści i chęci wzajemnego mordu przeszli do porozumienia oraz gorącej miłości. Uwielbiam podobne historie i to zapewne się już nie zmieni ;)

4. Stary, ale jary- czyli ulubiona książka z dzieciństwa.


Jak już wielokrotnie wspominałam jest to "Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery. Pierwsza z lektur szkolnych, która mnie wciągnęła całkowicie i sprawiła, że zapragnęłam sięgnąć po kolejne książki.

5. Nie taki diabeł straszny, jak go malują- czyli książka, która mnie miło zaskoczyła.


"Miasto Kości" Cassandry Clare! Naprawdę nie spodziewałam się, że tak mi się ta książka spodoba. Unikałam jej od dłuższego czasu, jakoś nie chciało mi się wierzyć, że istnieje książka, którą praktycznie wszyscy mi polecają. W końcu jednak po nią sięgnęłam i byłam miło zaskoczona. Faktycznie okazała się dobra, a jej recenzję możecie znaleźć na blogu. RECENZJA

6. Nie chwal dnia przed zachodem słońca- czyli książka, która rozczarowała mnie swoim zakończeniem.


Na dobrą sprawę cała książka mnie rozczarowała, ale zakończenie szczególnie... "Angelologia" Danielle Trussoni. Zapowiadało się świetnie, a okazało się, że znakomita część książki to opisy rozważań i powroty do przeszłości. Ogólnie opisy mi nie przeszkadzają, o ile są treściwe i nierozbudowane do granic możliwości. Jednak to była "książka-opis". A zakończenie było tak wydumane, że aż bolało w trakcie czytania. Liczyłam na coś bardziej... pasującego do reszty książki.

7. Wyśpisz się po śmierci - czyli książka, w którą tak się wciągnęłam, że mogłabym zarwać przy niej nockę. 


"Czas Żniw" Samanthy Shannon! O ile dobrze pamiętam to zarwałam przy niej "tylko" pół nocki, nie odciągnęła mnie nawet świadomość, że trzeba wstać o 6:45, aby zdążyć na autobus szkolny xd Tak więc sobie posiedziałam do 3 i się w końcu zlitowałam. Nie mogłam oderwać się od historii Paige... A kiedy na scenę wkroczył Naczelnik... wiedziałam, że przepadłam i MUSZĘ czytać do końca!

8. Mowa jest srebrem, a milczenie złotem - czyli książka z najlepszymi dialogami.


Kilka takich było... ale najmilej wspominam "Obsydian" Jennifer L. Armentrout. Daemon i Katy to dwójka bohaterów, którzy niezmiennie przywołują na moją twarz uśmiech! Ach, tego wręcz nie da się opisać! Ubóstwiam ten duet! 
"-Sprawdziłem twojego bloga.
-Znowu mnie prześladujesz, jak widzę. Mam zdobyć zakaz zbliżania się?
-W twoich snach, Kotek. O, czekaj, już w nich występuję, prawda?
-W koszmarach, Daemon. W koszmarach."
"-Daemon, to nie był zwykły szaleniec.
-O to teraz jesteś ekspertem od szurniętych ludzi?
-Miesiąc z tobą i odnoszę wrażenie, że mam już doktorat w tej dziedzinie."

 9. Raz na wozie, raz pod wozem - czyli książka, która miała dużo zwrotów akcji.


Zazwyczaj nie czytam książek przygodowych czy akcji... więc podam książkę, a w sumie cykl, w którym działo się sporo. Cykl "Dotyk Julii" Tahereh Mafi. Oj, cóż tam się nie dzieje! Świetna historia, ciekawa główna bohaterka, przystojniacy zabiegający o jej względy i dosyć fatalistyczna wizja świata. Oraz Kenji! Takie połączenie daje nam całkiem porządną powieść z gatunku fantasy :D A w tym przypadku- cały cykl.


10.Pierwsze koty za płoty - czyli książka, przez której początek nie mogłam przebrnąć.


Tutaj musiałam się zastanowić... ostatecznie wybrałam "Achaję" Andrzeja Ziemiańskiego (jak widać zdarzało mi się już wcześniej przeczytać powieść rodzimego autora). Początek był dosyć dziwny i ciężki. Pan Ziemiański wykazał się tak odmiennym stylem pisania, tak nowym dla mnie, że chwilę mi zajęło przyzwyczajenie się do niego. Dużo wulgaryzmów, prosty język i próby stworzenia pewnej "gwary", stanowiły dla mnie nie lada utrudnienie. Z czasem jednak przywykłam i dalej jakoś poszło ;)

11. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu - czyli książka, którą zna prawie każdy.


Od razu zapaliło mi się światełko "Zmierzch"! Nie chcę jednak dublować Klaudii, więc wybieram "Miasto Kości" Cassandry Clare (choć teraz dubluję sama siebie :D ). Tyle osób namawiało mnie do przeczytania serii, że naprawdę zaczęłam się zastanawiać: czy jest ktoś, kto jeszcze tego nie czytał bądź o tym nie słyszał? 

12. Co ma wisieć, nie utonie - czyli książka, której zakończenie przewidziałam, będąc w trakcie czytania. 


O właśnie! Ja tutaj dumam, a okazuje się, że taką książkę czytałam całkiem niedawno! "Szkoła dla snobów" Carrie Karasyov i Jill Kargman. To, że domyślałam się jakie zakończenie mnie czeka, wcale nie odebrało mi przyjemności z czytania. Wiedziałam, że schematy opanowały tę powieść, ale i tak fajnie mi się czytało! Miałam akurat ochotę na podobny odmóżdżacz i nie oczekiwałam, że fabuła oderwie się od wzoru, który autorki sobie narzuciły. Oczywiście, nie zostałam zaskoczona.
A recenzja znajduje się tutaj: RECENZJA

13. Od przybytku głowa nie boli - czyli ulubiona powieść licząca ponad 400 stron.


Zdecydowanie "Królowa Tearlingu" Eriki Johansen. Ani przez moment lektura mi się nie dłużyła, choć książka ma 486 stron. Byłam tak zafascynowana bohaterami, nowym światem i wydarzeniami, że zupełnie nie dostrzegałam upływu czasu, a książkę skończyłam w ekspresowym tempie. Preferuję właśnie takie historie, podobne objętościowo i tematycznie. Po prostu powieści posiadające mniej niż 350 stron za szybko się kończą!

14. Wszystko co dobre szybko się kończy - czyli ulubiona książka licząca mniej niż 200 stron.


I tutaj zaczynają się prawdziwe schody... "Mały Książę" Antoine de Saint-Exupéry i "Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela" Henryk Sienkiewicz. Jedyne książki poniżej 200 stron, które czytałam i obie zaliczam do jednych z najbardziej pouczających, i najbardziej przeze mnie lubianych. Choć czytałam je dawno ("Małego księcia" jako lekturę szkolną a "Z pamiętnika..." na spotkaniu rodzinnym- dziwny czas i miejsce, ale mimo wszystko książka sprawiła, że się rozkleiłam) to do dziś pamiętam co przeżywałam w trakcie czytania. 

15. Być kulą u nogi - czyli książka, w której występuje trójkąt miłosny.


Stawiam na "Żelaznego Króla" i "Żelazną Córkę" z cyklu "Żelazny Dwór" Julii Kagawy. Trójkąt, który tam występuje nie jest jakiś nachalny i dominujący całą fabułę. Dlatego właśnie jest on wyjątkowy, ponieważ tylko Puk-Meghan-Ash nie przyprawiają mnie o migrenę. Czasem mi się wydaje, że mam alergię na trójkąty miłosne... A może nie tylko ja? ;>
Tom I RECENZJA
Tom II RECENZJA

16. Jedna jaskółka wiosny nie czyni - czyli autor, którego przeczytałam więcej niż jedną książkę/serię i każda z nich mi się podobała.


Hmm... Stephenie Meyer wraz z jej sagą "Zmierzch", "Intruzem" oraz "Drugim życiem Bree Tanner". Od razu lepiej powiem, że książki te czytałam dawno i należały do moich ulubionych. Teraz wydaje mi się, że już z nich wyrosłam, jednak darzę je szczególnym sentymentem. W końcu były to jedne z moich pierwszych książek.

17. Darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda - czyli bohater, który czuje się niekomfortowo w sytuacji, w jakiej się znalazł.


Mam idealnego kandydata! "Z innej bajki" Jodi Picoult i Samanthy Van Leer. Książę Oliver sprawiał wrażenie dosyć niezadowolonego, że musi żyć według historii, którą napisał ktoś inny. Tak więc na pewno czuje się niekomfortowo. I to nie tylko w jednej sytuacji, ale cały czas! O! Jaki piękny przykład mi się trafił :D

18. Co cię nie zabije, to cię wzmocni - czyli bohater, który pod wpływem różnych czynników dorośleje.


"Dziewczyna z porcelany" Agnieszki Olejnik. Główny bohater- Michał, przeszedł długą drogę, aby ze studenta, który nie ma żadnych zobowiązań, przeistoczyć się w odpowiedzialnego mężczyznę. Na jego głowę spadło nagle wiele spraw: spłacanie kredytu, opieka nad bratem, skończenie studiów... Wiele czynników miało wpływ na jego przemianę, która mnie zachwyciła i dała pewną nadzieję. 



A teraz nadszedł czas na nominacje! Stwierdziłam, że nie będę wymieniać kilkunastu osób, nominuję tylko dwie i wszystkich, którzy chcą wykonać ten TAG u siebie!


Oto więc kogo nominuję:

Życzę miłej zabawy z Przysłowiowym TAGiem! Powodzenia!

sobota, 22 sierpnia 2015

Szeherezadowa Niespodziewajka #1, o rudowłosej kobiecie i przemianie z chłopca w odpowiedzialnego mężczyznę.


   Witajcie!

   "Szeherezadowa Niespodziewajka" to nowy cykl, który będzie się pojawiał na moim blogu dosyć... niespodziewanie. Właśnie stąd wzięła się nazwa (mój chłopak proponował "książkową wpadkę" i tłumaczył to tym, że będzie jak w przypadku dziecka: "nie miało być, a jednak jest", stwierdziłam jednak, że to dosyć drastyczne xd).
   Często całkiem spontanicznie zabieram się za jakąś powieść, która zachwyciła mnie okładką, opisem czy pierwszą stroną. A najczęściej, wcześniej wspomniana powieść nie znajduje się na moim stosiku. Moim zdaniem podobne niespodzianki zasługują na własny cykl, taka nutka tajemnicy na blogu :) Co o tym sądzicie? Mam nadzieję, że podobna inicjatywa i pozycje w niej zawarte przypadną Wam do gustu.

 
 
"Kobieta potrzebuje mężczyzny, nie chłopca..."
 
   Światem Michała rządzą pieniądze i piękne kobiety. Rozchwytywany fotograf, przebojowy student informatyki i model. Jeden telefon sprawia, że Michał musi natychmiast dojrzeć: porzucić swoje dotychczasowe, studenckie życie, wyprowadzić się z dużego miasta i przenieść w rodzinne strony, by zaopiekować się młodszym bratem.

   Zuzanna, nauczycielka języka rosyjskiego i rozwódka, jest sąsiadką Michała i opiekunką jego młodszego brata. Kompletnie nie pasuje do jego wyobrażenia atrakcyjnej kobiety. Z czasem jednak chłopak zaczyna dostrzegać jej niezwykłe włosy oraz porcelanową cerę. Zuzanna zaczyna go fascynować. Okazuje się jednak, że samo uczucie nie wystarczy, aby zbudować trwałą relację.
(opis książkowy)
 
Jak widzicie miałam towarzyszkę w plażowych wojażach!
 
   Z wielką radością przedstawiam Wam "Dziewczynę z porcelany" autorstwa Agnieszki Olejnik! Jest to swoisty wyjątek na mojej półce, ponieważ zazwyczaj nie czytuję polskich autorów. Cóż, po przeczytaniu tej powieści muszę powiedzieć, że to się zmieni!
 
   Pierwszą rzeczą, która wprawiła mnie w zachwyt jest cudowne wydanie! Szata graficzna robi wrażenie. Twarda okładka, która przy okazji świetnie obrazuje treść książki; delikatny, kremowy papier; czcionka na tyle duża, że nie męczy oczu- nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń! Jedyne do czego mogę się doczepić (wiem, że inni czytelnicy również zwrócili na to uwagę) to zapisy dialogów. Czasem kwestie bohaterów rozpoczynały się od nowej linijki, lecz z wcięciem akapitowym. Oczywiście, jest to drobnostka i nie przeszkadza w lekturze. Wydawnictwo Czwarta Strona zrobiło na mnie naprawdę bardzo pozytywne wrażenie.
 
 
   Bardzo mocną stroną książki pani Olejnik są wspaniale wykreowani bohaterowie. Wypadają bardzo realnie, nie są przerysowani czy karykaturalni. Moją szczerą sympatię zaskarbił sobie Michał, choć czasem miałam ochotę mu przywalić za głupotę. Bardzo mu kibicowałam, z przyjemnością czytałam o zmianach, które w nim zachodziły. Pod koniec książki byłam nim już wręcz zauroczona ;)
A co do Zuzanny, jestem pełna podziwu dla jej postaci. Wspaniała, silna i doświadczona kobieta. Nie każda z nas potrafiłaby poradzić sobie z tym co ona przeszła i dalej być tak optymistyczną i ciepłą osobą.
Pozostaje jeszcze kwestia tajemnicy rodziny Michała, której wątek gdzieś przewija się w tle. Jest on intrygującym elementem i nadaje historii dodatkowego smaku, warto więc o nim wspomnieć.
 
   Było to moje pierwsze spotkanie z autorką i zapewne nie ostatnie. Po przeczytaniu "Dziewczyny z porcelany" mogę powiedzieć, że jej styl pisania bardzo przypadł mi do gustu. Pisze bardzo ciekawie, emocjonująco. Stworzyła piękną  powieść obyczajową z bardzo rozwiniętym wątkiem psychologicznym oraz romantycznym. Choć w książce nie ma wiele akcji, można powiedzieć, że nie ma jej wcale, trudno oderwać wzrok od jej kart. Piękny język, którym autorka opisuje przemiany zachodzące w głównych bohaterach, ich rozterki, przemyślenia, zatrzymuje nas bardzo skutecznie. Sprawia, że chcemy poznać zakończenie, dowiedzieć, co stanie się z uczuciem łączącym Zuzę i Michała. Czy przetrwa? Czy może od początku było skazane na porażkę?
  
   Jest to bardzo poruszająca lektura, wzbudzająca wiele sprzecznych emocji. Cierpimy wraz z bohaterami, przeżywamy ich wzloty i upadki, czerpiemy naukę z ich błędów i cieszymy się z sukcesów. Historia Zuzy i Michała pokazuje nam jakim kruchym, wręcz porcelanowym uczuciem jest szczęście. Bawi i uczy, czegóż chcieć więcej?
   Wszem i wobec oznajmiam, że jest to jedna z najlepszych książek jakie w ostatnim czasie dane mi było czytać!
 
 
Tytuł: Dziewczyna z porcelany
Autor: Agnieszka Olejnik
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Kategoria: Literatura współczesna
Liczba stron: 317
Moja ocena: 9/10
 
 
Co sądzicie o podobnym cyklu i książce?
Może czytaliście inne książki tej autorki, które polecacie?
Czekam na Wasze opinie! :)


wtorek, 18 sierpnia 2015

"Szkoła dla snobów" Carrie Karasyov, Jill Kargman

 
  Witajcie!

   Po krótkiej przerwie wakacyjno-urlopowej powracam do Was z recenzją "Szkoły dla snobów". Jest to książka autorstwa Carrie Karasyow i Jill Kargman, nie należy do najnowszych, ale mimo wszystko mnie zainteresowała. Jak już pewnie zdążyliście się przekonać, jestem wielbicielem bibliotecznych tripów i stąd również wzięła się ta pozycja. Po prostu jest kolejnym dowodem na to, że ciekawy lub nietypowy opis jest najlepszym magnesem na czytelnika.


 

   Nazywam się Lucy Peterson i powiem wam jedno: kompletnie nie pasuję do swojej nowej szwajcarskiej szkoły z internatem. Kawior do każdego posiłku, obowiązkowe fraki na balu (bo smokingi wyszły z mody), wycieczki do Genewy, zakupy u najlepszych projektantów, a wśród uczniów prawdziwe koronowane głowy... To nie moja bajka. Jestem zwykłą amerykańską nastolatką. Dostałam się tu dzięki stypendium i chcę dać czadu w klasie oraz na korcie, aby dostać się na dobrą uczelnię.
   Tyle tylko, że w tej chwili wychodzę z siebie, by zrobić wrażenie na chłopaku, który wpadł mi w oko. Tak się składa, że jest księciem. W dodatku wplątałam się w koszmarną aferę z brukowcem, a najpopularniejsze dziewczyny w szkole uczyniły mnie obiektem swoich złośliwości. W co ja się wpakowałam?
(opis książkowy)
 
    Opis wydał mi się tak życiowy, że po prostu musiałam się przekonać czy oddaje to, co zawarte jest w książce. I muszę przyznać, że tutaj się nie zawiodłam. Książka opowiada historię Lucy- świetnej tenisistki oraz ambitnej uczennicy. W jej rodzinie się nie przelewa, więc stara się uzyskać stypendium w Akademii, która ma jej zapewnić dostęp do wymarzonej uczelni i otworzyć drzwi do kariery. Jak to zwykle bywa: jest nowa w szkole, próbuje się odnaleźć w towarzystwie, znajduje sobie przyjaciółkę, najpopularniejsze dziewczyny w szkole pałają do niej nienawiścią i (uwaga, uwaga!) zakochuje się w księciu (bo jakżeby inaczej). Schematyczne jak diabli, ale... o dziwo, przyjemnie się to czyta. A to za zasługą przystępnego, prostego języka, jakim książka jest napisana.

   Autorki próbowały wpleść w fabułę wątek tajemnicy, podkreślam, że "próbowały". Nie do końca się to udało, ponieważ każdy przeciętny czytelnik, który już trochę książek ma za sobą, może spokojnie przewidzieć w jakim kierunku akcja się potoczy. Czy to denerwujące? Niekoniecznie, zależy z jakim nastawieniem podejdziemy do lektury. Osobiście oczekiwania miałam niewielkie, raczej chciałam poczytać coś relaksującego, co odciągnęłoby moje myśli od żaru, który lał się z nieba. I właśnie coś takiego otrzymałam. Po opisie można się zorientować, że raczej nie jest to zbyt odkrywcza książka. Ostrzegam zwolenników ambitniejszych pozycji, raczej nie polecam, chyba, że potraktujecie ją jako "odmóżdżacz".

   Bohaterowie są przeciętni, ani bezbarwni, ani specjalnie fascynujący. Można powiedzieć: zwyczajni nastolatkowie. Pomijając fakt, że większość z nich to bogate, sławne, dobrze urodzone i często rozpieszczone dzieciaki. O czym nie da się zapomnieć, ponieważ autorki dosyć szczodrze obsypują nas nazwami znanych projektantów, koneksjami rodzinnymi uczniów Akademii i tym podobnymi szczegółami. Nie przeszkadza to, a nadaje historii odpowiednią oprawę i klimat. Gdybym miała podsumować jakoś ładnie fabułę, powiedziałabym, że jest to rzecz o przetrwaniu oraz aklimatyzacji w obcym środowisku. Brzmi trochę survivalowo, ale kto z nas po trafieniu do nowej szkoły, nie czuł się obco?

  Jeszcze tak na osłodę dopowiem, że wątek miłosny, choć przewidywalny jest całkiem przyjemny.  Nie do końca realistyczny, ale to już sami ocenicie, jeśli przeczytacie książkę ;) Miło było obserwować jak to uczucie się rozwija, jakie napotyka przeszkody i do jakiego finału dąży.

   Podsumowując, jest to niezła, choć schematyczna lektura. Można przy niej spędzić całkiem miło kilka godzin. Świetnie obrazuje proces aklimatyzacji w nowym otoczeniu, choć oczywiście jest on mocno podkoloryzowany- inaczej nie powstałaby książka.
   Kłopoty, w które pakuje się Lucy oraz wartości, które sobą reprezentuje wychodząc z nich, sprawiają, że czytamy z prawdziwym zainteresowaniem, i to od deski do deski, nie tylko momentami.
   Moim zdaniem 6/10 to sprawiedliwa ocena w tym przypadku.
 
 
A co Wy sądzicie o tej książce?
Może czytaliście inne powieści tych autorek lub macie w planach?
Opowiadajcie jak Wam lecą wakacje z książkami! Czy tylko ja tak się ociągam z czytaniem? ;>
 

środa, 12 sierpnia 2015

Zapowiedzi blogowe, czyli wyjaśniam: co, jak i dlaczego?


Witajcie!

   Upały nas nie opuszczają, a wraz z nimi towarzyszy mi zupełny brak czasu i ogólne rozleniwienie. Mój stosik jeszcze się powiększył o dwie pozycje, które przedstawię Wam na zasadzie "Niespodziewajki", mam nadzieję, że taka idea i pozycje w niej przedstawione przypadną Wam do gustu :) A teraz to co najważniejsze: Już jutro wyjeżdżam na sześciodniowe wakacje nad morze. Zatem nie pojawią się przez ten czas nowe posty :( Jednakże mam nadzieję, że uda mi się przeczytać kilka książek ze stosiku i zaraz po powrocie z nowym entuzjazmem zabiorę się za ich recenzowanie! Trzymajcie kciuki, aby ten wyjazd okazał się istnym natchnieniem! :D
  Oczywiście mam zamiar powiększyć swoją biblioteczkę o nadmorskie zdobycze, które zaraz po powrocie opiszę. Co ważne, po powrocie możecie oczekiwać na KONKURS, pierwszy konkurs na Niczym Szeherezada! Zatem, bądźcie czujni ;)
   Pozdrawiam serdecznie, do zobaczenia!
 
 

środa, 5 sierpnia 2015

"Z innej bajki" Jodi Picoult, Samantha Van Leer

"Każdy zasługuje na szczęśliwe zakończenie."

 
 
 
   Prawdziwe bajki są tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Czarownice tuczą dzieci, żeby je następnie pożreć, wilki przebierają się za babcie, jabłka są zatrute, a kobiety zapadają w śpiączkę po ukłuciu wrzecionem. Jednak każda bajka dobrze się kończy i wszyscy żyją długo i szczęśliwie...
   Ale co by było, gdyby zakończenie mogło się zmienić?
 
   Piętnastoletnia Delilah McPhee ma pecha. Nielubiana przez rówieśników, najchętniej siedziałaby z nosem w książce. Pewnego razu czyta bajkę o Oliverze, księciu spryciarzu- i ku swemu zdziwieniu nie może się od niej oderwać. Słyszy głos płynący z kartki i dowiaduje się, że książę planuje ucieczkę. Czy Delilah pomoże Oliverowi wydostać się z bajki?
   A może... sama się w niej znajdzie? (opis książkowy)
 
W to gorące popołudnie przybywam do Was z recenzją jakże przyjemnej lektury, którą jest "Z innej bajki" duetu Jodi Picoult i jej córki Samanthy. Muszę od razu powiedzieć, że nigdy wcześniej nie czytałam książek pani Picoult. "Z innej bajki" jest więc moim wstępem do świata jej twórczości. Przyznać muszę, że całkiem udanym.
 
 
Czy myśleliście kiedyś, co dzieje się z bohaterami książek, kiedy ich nie czytamy? Czy żyją własnym życiem? Czy istnieje dla nich coś więcej, niż tylko historia, w której grają swoje role? 
Właśnie na te pytania "odpowiadają" nam autorki. Stworzyły one piękną powieść, w którą wpasowały bajkowy wątek. Nie porusza ona problematycznych zagadnień czy ciężkich tematów, ale przenosi do czasów dzieciństwa, kiedy to czytaliśmy z zachwytem bajki, zaprzyjaźnialiśmy się z bohaterami i marzyliśmy o ich ożywieniu. Co sprawia, że jest wręcz idealna na leniwe popołudnie z książką.
 
Akt czytania to partnerstwo. Pisarz stawia dom, ale to czytelnik się do niego wprowadza.

Choć książka naprawdę przypadła mi do gustu, nie mogę powiedzieć, że była idealna. Jej największą wadą jest brak rozwiniętej akcji. W oczy rzuciła mi się pewna rzecz... jednowątkowość. Cała rzecz jest o tym, jakich to sposobów Delilah i Oliver się nie chwytają, aby pomóc księciu uciec z bajki. Brakowało mi dreszczyku emocji, czegoś co przełamałoby lody i pozwoliło akcji się rozwinąć.

Bohaterowie, ach, bohaterowie... Całkiem nieźle opisani, bardzo prawdziwi wraz ze swymi problemami i rozmyślaniami. Jednak... brakowało jakiegoś czarnego charakteru, kogoś kto by "rozkręcił imprezę". Jedna bardziej charakterna postać i byłabym naprawdę zadowolona.
Za to wątek miłosny był dobrze zbudowany (choć uczucie, jak na moje, pojawiło się nieco za szybko), nie był specjalnie "namolny" oraz zazębiał się idealnie z resztą fabuły.


Po raz pierwszy czytałam historię z takim pomysłem na fabułę. Książka o bohaterze książkowym, który pragnie wyrwać się ze swego książkowego świata (brzmi dziwnie? W końcu jest to książka o książce). Jedyna powieść z podobną fabułą, o której słyszałam to "Atramentowe serce". Nie czytałam, ale oglądałam film. Podobieństwo polega wyłącznie na tym, że baśniowe postacie opuszczały swoje książki i trafiały do realnego świata.

Na załączonych zdjęciach możecie również zobaczyć coś, co mnie urzekło. Oprawa graficzna i ilustracje! Okładka jest niepozorna, skromna i minimalistyczna. Nikt by się nie spodziewał, że skrywa tak cudowne wnętrze. Na niemal każdej stronie znajdziemy czarne "ikony", które odpowiadają aktualnie toczącej się akcji. W powieści, oprócz historii Delilah i Olivera znajdziemy również fragmenty książki, której bohaterem jest Ollie. Każdy zamieszczony rozdział tejże historii (która nazywa się nie inaczej jak "Z innej bajki") rozpoczyna śliczna ilustracja.

Akcję możemy śledzić zarówno z punktu widzenia Lilah jak i księcia. Nie ma więc mowy o jakichkolwiek domysłach czy specjalnych tajemnicach. Wszystko mamy podane jak na tacy. Raczej nie nadaje się dla osób szukających ambitniejszej lektury. Jest to bardzo lekka powieść, widać, że autorki przy jej tworzeniu dobrze się bawiły. Wszystkie postacie są charakterystyczne i mają swoje dziwactwa, jak na przykład niebezpieczny pirat, którego pasją tak naprawdę jest ortodoncja czy czarny charakter parający się entomologią. Jest to naprawdę sympatyczny akcent, który niesamowicie mi się spodobał.

   Podsumowując, jeśli liczycie na mile spędzone kilka godzin, odprężenie się, rozluźnienie przy niewymagającej główkowania książce- dobrze trafiliście. Połączenie bajki oraz młodzieżówki dało całkiem ciekawy rezultat, który może nie wszystkim przypadnie do gustu, jednak jest warty przeczytania. Gwarantuje on bajkowy klimat i niezłą dawkę humoru.
To czytadło zdecydowanie zasługuje na mocne 7/10.
 

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Stosik sierpniowy & krótkie podsumowanie lipca

Cześć i czołem!
Miesiąc wakacji niepostrzeżenie minął a wraz z nim prawie dwa miesiące działalności Niczym Szeherezada! Pomyślałby kto, że we wakacje jest dużo więcej czasu na czytanie... przekonałam się, że to nie do końca tak wygląda. Dostałam pracę na obozie survivalowym, a tam niestety nie miałam czasu dla książek. Co chwila coś mi wypadało i gdzieś musiałam jechać. Z czasem było kiepsko, ale udało mi się przeczytać parę książek:

"Starter" Lissa Price - 400 str.  recenzja
"Tajemniczy Książę" Jo Beverley - 464 str.  recenzja
"Żelazna córka" Julie Kagawa - 336 str.   recenzja
"Miasto Kości" Cassandra Clare - 512 str.  recenzja
"Ryzykantka" Amanda Quick - 350 str.

Łącznie przeczytałam 2062 strony, co daje ok. 66 stron dziennie.

Dołączam jeszcze kilka blogowych ciekawostek:
- Liczba wyświetleń w lipcu: 1165
- Łączna liczba wyświetleń: 2799
- Opublikowane komentarze: 342

Dziękuję za Waszą aktywność! <3

A teraz, skoro już były liczby, przejdę do tego co najbardziej mnie cieszy! <werble> Stosik sierpniowy! Biblioteczne polowanie mogę uznać za udane! Znalazły się w nim tylko cztery książki, ale jestem z nich bardzo zadowolona. Dlaczego tylko cztery? W połowie sierpnia wyjeżdżam na tydzień i nie wiem czy będę miała czas na lekturę. Wolę więc zacząć spokojnie, tym bardziej, że z lipca została mi jeszcze jedna książka do przeczytania i zrecenzowania. Ale co tam! Teraz nie o tym! Przedstawiam Wam moje zdobycze:


"Z innej bajki" Jodi Picoult i Samantha Van Leer
 
 
Opowieść o pierwszej miłości z baśniowym wątkiem w tle zachwyci czytelnika bez względu na wiek. Jodi Picoult po raz pierwszy w duecie z córką!

 Piętnastoletnia Delilah McPhee ma pecha. Nielubiana przez rówieśników, najchętniej siedziałaby z nosem w książce. Pewnego razu czyta bajkę o Oliverze, księciu spryciarzu – i ku swemu zdziwieniu nie może się od niej oderwać. Któregoś dnia słyszy głos płynący z kartki i dowiaduje się, że książę planuje ucieczkę. Czy Delilah pomoże Oliverowi wydostać się z bajki? A może… sama się w niej znajdzie?


"Misja Ivy" Amy Engel 
 
 
W mieście założonym przez grupkę niedobitków ocalałych z nuklearnej zagłady rody Lattimerów i Westfallów toczą krwawą walkę o władzę. Ostatecznie Westfallowie zmuszeni są uznać swoją porażkę. Ani przez chwilę nie przestają czekać na dzień, kiedy karta się odwróci.
 
Pięćdziesiąt lat po tamtych wydarzeniach w mieście twardą ręką rządzi prezydent Lattimer. Wymuszoną zgodę między stronnictwami zapewnia przemyślany system dobierania małżeństw. Córki byłych pokonanych wydawane są za mąż za chłopców z rodzin zwycięzców.
 
Szesnastoletniej Ivy Westfall nikt nie pyta, czy syn prezydenta Lattimera to jej wymarzony kandydat na męża. Sprawa jest przesądzona. Zostanie żoną śmiertelnego wroga. To smutny los dla młodej dziewczyny, ale też trudno o lepszą okazję, by zadać tyranii śmiertelny cios.


"Szkoła dla snobów" Carrie Karasyow i Jill Kargman
 

Nazywam się Lucy Peterson i powiem wam jedno: kompletnie nie pasuję do swojej nowej szwajcarskiej szkoły z internatem. Kawior do każdego posiłku, obowiązkowe fraki na balu (bo smokingi wyszły z mody), wycieczki do Genewy, zakupy u najlepszych projektantów, a wśród uczniów prawdziwe koronowane głowy... To nie moja bajka. Jestem zwykłą amerykańską nastolatką. Dostałam się tu dzięki stypendium i chcę dać czadu w klasie oraz na korcie, aby dostać się na dobrą uczelnię.
Tyle tylko, że w tej chwili wychodzę z siebie, by zrobić wrażenie na chłopaku, który wpadł mi w oko. Tak się składa, że jest księciem. W dodatku wplątałam się w koszmarną aferę z brukowcem, a najpopularniejsze dziewczyny w szkole uczyniły mnie obiektem swoich złośliwości. W co ja się wpakowałam?

"Jej wszystkie życia" Kate Atkinson

 
A gdybyśmy tak mogli przeżywać nasze życie raz za razem, żeby wreszcie zrobić to jak należy? Czy to nie byłoby wspaniałe?
W 1910 roku, podczas szalejącej w Anglii śnieżycy, przychodzi na świat dziewczynka. I umiera, zanim zdąży zaczerpnąć pierwszy oddech. W 1910 roku, podczas szalejącej w Anglii śnieżycy, rodzi się ta sama dziewczynka. I żyje, snując swoją opowieść.
Jak by to było, otrzymać od losu drugą szansę? A potem trzecią? Mieć nieskończoną liczbę możliwości, aby przeżyć swoje życie? Czy za którymś razem udałoby się ocalić świat przed przeznaczeniem, jakie jest mu pisane? I czy ktokolwiek chciałby to w ogóle uczynić?

 
Długo polowałam na "Misję Ivy" i w końcu jest! Również "Jej wszystkie życia", dzięki rozbieżnym opiniom, pojawia się na moim stoliczku książkowym. Mam nadzieję, że się nie zawiodę!
Pozostałe dwie pozycje znalazłam na półce w bibliotece i po przeczytaniu opisu zabrałam do domu. Liczę na dobrą, lekką lekturę ;) W końcu jeszcze są wakacje! Już dziś udało mi się skończyć "Z innej bajki"- recenzja pojawi się niedługo. Zdradzę Wam, że był to dobry wybór!


Co sądzicie o moim stosiku? Coś czytaliście? Coś polecacie?
Jestem otwarta na wszelkie propozycje, może czytaliście coś ciekawego ostatnio? :)
Życzę jak najlepszego spędzenia tego ostatniego miesiąca wakacji! Korzystajcie z niego! :*